Witam ;) przede wszystkim dziękuje za Wasze pozytywne komentarze i to że osoby z którymi nie miałam długo kontaktu odzywają się ze słowami wsparcia. Jest to dla mnie bardzo ważne i pomaga. Z dnia na dzień jestem coraz silniejsza i wiem że dobrze robię. Owszem bywa różnie. Ale coraz lepiej i lepiej.
Jednak czasami jestem zła na siebie za swoje myśli, zła na cudowne wspomnienia. Czasami nawet wściekła, że tyle czasu byłam z kimś, kto ma mnie centralnie teraz w dupie ( to i tak lekkie stwierdzenie ). Ja jak ja, ale co mu Mała zrobiła? Dlaczego Ona ma cierpieć przez mój głupi wybór?
No, ale z drugiej strony skąd miałam wiedzieć, że ktoś z kim się było tyle czasu i było się szczęśliwym może tak się zachować. Nie moja też wina, że trafił na najgorszy typ dziewczyny jaki tylko mógł. Ja i tak spokojnie to przyjęłam. Za spokojnie jak na siebie. Ale co mogłam zrobić w 4 miesiącu ciąży..nie chciałam się narażać na jeszcze większy stres. Z drugiej strony gdybym nie była w ciąży olałabym go ciepłym moczem ( sorry ale tak się mówi :D ). Wisiałoby mi zupełnie z kim jest. No ale...
Najgorsze jest to że jakaś k...a mu rządzi i nie pozwala. A on się słucha jak piesek, jakiś pieprzony pantofel.. Boi się jej histerycznych napadów. Tak na marginesie panna ma coś z głową tak na serio. I teraz mu rządzi i co? I on olewa własne dziecko. I co? I później przyjdzie i będzie chciał być "tatą". A ja? A ja powiem NIE.
Jednak patrząc w przyszłość. Możliwe,że kiedyś moje już nastoletnie dziecko przyjdzie z pretensjami, że nie pozwalałam się widywać, że izolowałam od ojca. Powie, że tatuś jest super. Po prostu pęknie mi serce. Na samą myśl o tym mam łzy w oczach...
Niby może być różnie, ale wiadomo myśli się co by było gdyby. Może i niepotrzebnie, bo w sumie może nie dojść do sytuacji, że będzie chciał być "tatą". Jednak mimo tego, że teraz zachowuje się jak ostatni skur... to wiem, że aż tak złym człowiekiem nie jest. Niemożliwe, żeby się aż tak przy niej zmienił..
No i tak leci ten czas... Mała rośnie, rozwija się z dnia na dzień. Cieszę się Nią codziennie od nowa ;) i powiem szczerze że nie chce się Nią z nim dzielić. NIGDY. Ona jest tylko MOJA :) i już. O_o
No więc co ma być to będzie. Na zapas martwić się nie będę... W tym przypadku i tak ciężko cokolwiek przewidzieć...
Jak ktoś był w takiej sytuacji jak najbardziej może podzielić się swoimi przeżyciami. Może byłoby mi łatwiej.
Pozdrawiam gorąco w jakże zimowy wieczór ;)
Mam 28 lat, 6 letnią córke i kochającego męża, który ją zaakceptował jako własną córke. Śmieć to idealne określenie dla ojca Nadii, obudził się gdy jego była go zostawiła! Dałam rade! Rodzice mi pomogli ;) iiiii jestem tu i teraz szczęśliwa! Na każdego przyjdzie czas, a wiesz co? oni widują się raz na miesiąc ;) i bardzoej kocha ojczyma niż "ojca". DASZ RADE :d powodzenia ;)
OdpowiedzUsuńKarola spójrz na mnie i na Michała który ma już 7 lat ( w październiku 8 skończy :) też na początku było mi ciężko,nie raz było trudno, od nikogo ciepłego słowa.każdy tylko patrzył jak Ci palec w oko wsadzić... ale zacisnęłam zęby, wytrzymałam to i teraz dopiero zaczęło się wszystko układać. trzymam kciuki za wszystkie takie dziewczyny jak My, dlatego że każdej z nas należy się od życia dużo więcej niż "trochę"... trochę szczęścia, trochę miłości to dużo za mało za samotne chwilę w tak ważnych dla nas momentach życia.Angie
OdpowiedzUsuńdobrze dziewczyny piszecie ;) Muszę wierzyć że dam rade i że wszystko się jakoś ułoży.. Prędzej czy później ;P lepiej prędzej ale co ma być to będzie ;) pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńooo ,to rzeczywiście podobna sytuacja do mojej ;)
OdpowiedzUsuńtyle ,że ja świadomie zostawiłam ojca Kuby ,po tym jak skrzywdził mnie w ciąży i robił masę innych niestosownych rzeczy ,właściwie do tej pory ...ale mniejsza o to .no i też mam prawie 25 lat {w lipcu pyknie} ;)
a nawet imię mamy to samo ,pozdrawiam ;)