sobota, 25 stycznia 2014

nie-samotna matka

Od zawsze zastanawiałam się dlaczego samotna matka? Dlaczego matka, która sama wychowuję dziecko ma mieć miano samotnej? Przecież ja nie jestem samotna...Mam rodziców, siostrę, przyjaciół i Moją Najukochańszą Marcelkę. Jestem sama. Owszem. Zaprzeczyć nie mogę. Samotność nie kojarzy i nigdy nie kojarzyła mi się z samodzielnym wychowywaniem dziecka.
No nie jest kolorowo i wiem że nie raz będzie źle. Jednak samotna nie jestem. Spotkałam się z nazwą - matka samowychowująca. No już lepiej ale to i tak nie to... 
W świetle prawa to już w ogóle jest koko dżambo. Teraz póki on nie jest wpisany jako ojciec to jestem samotną matką. No okej. Ale jak go wpiszą w akt urodzenia to moje jakieś tam przywileje znikną. No ale przecież ja nadal będę sama małą wychowywać i w moim życiu nic się nie zmieni. Aaa no alimenty jakieś będą. Nie rozumiem, ale to Polska więc wszystko jest nie tak...
Ja to bym bardziej powiedziała, że może samodzielna matka. Oo ! No bo w sumie tak. Wiem, że sama muszę wszytko zrobić przy dziecku, sama pozałatwiać sprawy urzędowe czy zwykłe pospolite zakupy. No w moim przypadku jest trochę inaczej bo mieszkam z rodzicami. Zawsze ktoś na chwilę ją weźmie. To zostanie. No, ale bądź co bądź moi rodzice pracują. To ja mam całe dni wolne, więc ja siedzę z Małą. To chyba logiczne.
Chociaż nie dla każdego, bo są i takie, że jak z rodzicami mieszka to myśli że może wszystko. Wychodzi kiedy chce, bo baletach lata. W ogóle nie zajmuje się dzieckiem. No ale jak dla mnie to jakaś odmiana patologii i tyle.

No więc zmierzając do końca tej ów wypowiedzi NIE JESTEM SAMOTNĄ MATKĄ. No tylko dla celów urzędowych w tym momencie mogę się zgodzić.
Jestem SAMODZIELNĄ MATKĄ lub NIE-SAMOTNĄ MATKĄ, która chce i musi być dla swojego dziecka i ojcem i matką.

A co Wy sądzicie o tym ? Jaka nazwa byłaby dobra? Może jakieś pomysły? 

Pozdrawiam przegorąco :)


Aaa i zapraszam do polubienia funpage na fb. Nieidealna w życiu. :P
https://www.facebook.com/pages/Nieidealna-w-życiu/586181628128855

niedziela, 19 stycznia 2014

co ma być to będzie...

Witam ;) przede wszystkim dziękuje za Wasze pozytywne komentarze i to że osoby z którymi nie miałam długo kontaktu odzywają się ze słowami wsparcia. Jest to dla mnie bardzo ważne i pomaga. Z dnia na dzień jestem coraz silniejsza i wiem że dobrze robię. Owszem bywa różnie. Ale coraz lepiej i lepiej.

Jednak czasami jestem zła na siebie za swoje myśli, zła na cudowne wspomnienia. Czasami nawet wściekła, że tyle czasu byłam z kimś, kto ma mnie centralnie teraz w dupie ( to i tak lekkie stwierdzenie ). Ja jak ja, ale co mu Mała zrobiła? Dlaczego Ona ma cierpieć przez mój głupi wybór? 
No, ale z drugiej strony skąd miałam wiedzieć, że ktoś z kim się było tyle czasu i było się szczęśliwym może tak się zachować. Nie moja też wina, że trafił na najgorszy typ dziewczyny jaki tylko mógł. Ja i tak spokojnie to przyjęłam. Za spokojnie jak na siebie. Ale co mogłam zrobić w 4 miesiącu ciąży..nie chciałam się narażać na jeszcze większy stres. Z drugiej strony gdybym nie była w ciąży olałabym go ciepłym moczem ( sorry ale tak się mówi :D ). Wisiałoby mi zupełnie z kim jest. No ale...
Najgorsze jest to że jakaś k...a mu rządzi i nie pozwala. A on się słucha jak piesek, jakiś pieprzony pantofel.. Boi się jej histerycznych napadów. Tak na marginesie panna ma coś z głową tak na serio. I teraz mu rządzi i co? I on olewa własne dziecko. I co? I później przyjdzie i będzie chciał być "tatą". A ja? A ja powiem NIE. 
Jednak  patrząc w przyszłość. Możliwe,że kiedyś moje już nastoletnie dziecko przyjdzie z pretensjami, że nie pozwalałam się widywać, że izolowałam od ojca. Powie, że tatuś jest super. Po prostu pęknie mi serce. Na samą myśl o tym mam łzy w oczach... 
Niby może być różnie, ale wiadomo myśli się co by było gdyby. Może i niepotrzebnie, bo w sumie może nie dojść do sytuacji, że będzie chciał być "tatą". Jednak mimo tego, że teraz zachowuje się jak ostatni skur... to wiem, że aż tak złym człowiekiem nie jest. Niemożliwe, żeby się aż tak przy niej zmienił..

No i tak leci ten czas... Mała rośnie, rozwija się z dnia na dzień. Cieszę się Nią codziennie od nowa ;) i powiem szczerze że nie chce się Nią z nim dzielić. NIGDY. Ona jest tylko MOJA :) i już.   O_o

No więc co ma być to będzie. Na zapas martwić się nie będę... W tym przypadku i tak ciężko cokolwiek przewidzieć...

Jak ktoś był w takiej sytuacji jak najbardziej może podzielić się swoimi przeżyciami. Może byłoby mi łatwiej. 

Pozdrawiam gorąco w jakże zimowy wieczór ;)


środa, 15 stycznia 2014

dzień za dniem..

Szaro, buro i ponuro... Tyle w temacie pogody. A co do samopoczucia to z dnia na dzień jest lepiej. Nie powiem są lekkie załamania, ale trwają chwile. Nie tak jak wcześniej dzień czy dwa. Cieszę się z bycia mamą i że mam możliwość korzystania z rocznego bycia z Małą.
No nie powiem czekam na lekki powrót do życia towarzyskiego :P chociaż tak raz na miesiąc :D Wiele nie wymagam. Ale to jeszcze trochę ;)
Ogólnie cisza. Cisza przed burzą, bo czekam na termin rozprawy z niecierpliwością. Jak już przyznane będę miała alimenty to w końcu odetchnę na spokojnie. Najspokojniej jak tylko potrafię. Pana się nie spodziewam. Szczerze wątpię żeby mu pozwoliła. Jeszcze nie daj Boże zobaczy mnie i na pewno ją zostawi. Śmieszna jest ta karykatura kobiety, bo inaczej jej nie nazwę. ( nie jest to kwestia zazdrości czy czegoś podobnego tylko naprawdę bida w urodzie :D )
Czekam na wiosnę jako porę roku, na wiosnę w sercu i wiosnę w portfelu - odnośnie alimentów ;) haha.
A no i mam pewien cel , ale to narazie cicho sza.

Miłego wieczoru, dnia czy czego tam potrzeba :)

sobota, 11 stycznia 2014

...

Dokładnie rok temu spotkaliśmy się...wielka miłość na nowo. Żenujące po prostu. To co on mówił, jak się zachowywał...Nigdy w życiu nie uwierzyłabym że postąpi tak jak postąpił. Czy żałuje? Patrząc na śmiejącą się do mnie córeczkę - zdecydowanie NIE.
Jednak gdy przez 7 miesięcy ciąży byłam sama. Gdy całe wakacje siedziałam w domu, bo po co miałam gdzieś jechać. Ani się napić, ani pobawić. Cały czas byłam rozdrażniona. Z jednej strony hormony, a z drugiej sytuacja w której się znalazłam. No niestety miałam różne myśli, niektórych teraz nie chce nawet wspominać.
W tym momencie on mieszka na drugim końcu Polski, a zakompleksiona histeryczka nie zgadza się żeby tu przyjechał. Po prostu nie i ch..! A on jak piesek się na to zgadza. Nie wiedziałam nawet że potrafi tak sie podporządkować, a ona po paru miesiącach zawładnęła jego rozumem. Będzie żałował - to więcej niż pewne.
Jeszcze niedawno chciałam żeby przyjechał. Patrzyłam na Małą i płakałam, że ch.. nie chce jej zobaczyć. Tak było do 31 grudnia. Zrobiłam podsumowanie roku. Przypomniałam sobie najgorsze momenty. Napisałam smsa do idioty i zakończyłam temat. Po prostu koniec.
Mnie skrzywdził nie raz.. ale nigdy w życiu nie pozwolę żeby skrzywdził Małą. Ja sobie poradzę. Jestem już dużą dziewczynką :P Mała podrośnie trochę, gdzieś się wyjdzie, kogoś się pozna i w końcu się ułoży. A on właśnie marnuje swoje życie, ale jeszcze nie jest tego świadomy.
Jeśli sobie do tej pory poradziłam w tych trudnych momentach to wiem że nic mnie nie złamie. Dam radę ;) W końcu mam dla kogo ;)

Z przestrogą dla innych. Można być z kimś kilka lat. Spędzać każdą wolną chwile, kochać na zabój, na zawsze. I tak bardzo tej drugiej osoby nie znać. Nie ważna jest płeć, bo to nie że faceci. Kobiety też są takie, czasami gorsze nawet.

Pozdrawiam ;)

wtorek, 7 stycznia 2014

Odnaleźć siebie.

Od 2 lat nie udaje mi się to wcale. Wszystko na odwrót, nie tak jakbym chciała, nie tak jakbym sobie wyobrażała. Na szczęście zawsze mogę liczyć na rodzinę. Oczywiście tą najbliższą, z tą dalszą to i nawet na zdjęciu słabo :D 
Gdyby dokładnie rok temu ktoś mi przepowiedział co się wydarzy, zaśmiałabym się do łez i powiedziała, że takie rzeczy się nie zdarzają, ewentualnie w paradokumentalnych serialach. A tu proszę.
Najważniejsze, że mam córeczkę, którą kocham bezwarunkowo, na zawsze. Jej ojciec jak na razie jej nie widział ( 3 miesiące), bo jego nowa "miłość" mu nie pozwala... dzieciniada. Jak alimenty przyjdzie płacić to pewnie i "miłość" się skończy :P
W każdym bądź razie żenujące okrutnie..
Gdy po czteroletnim związku, z ów ojcem mojego dziecka, udało mi się jakoś ogarnąć to wzięło mnie na sentymenty. Gdy zaszłam z nim w ciąże sądziłam, że teraz to już się jakoś ułoży to zadziwił mnie okrutnie. Gdy urodziłam córkę było dla mnie oczywiste, że przyjedzie ją zobaczyć. Upss! znowu pudło. I tak w kółko.
Teraz szukam siebie.W roli mamy się odnalazłam. W roli córki akurat zawsze było dobrze. Chociaż ze swoimi głupimi wyborami...no w sumie nie wiem. Ale jak odnaleźć siebie?
Nie mam jakiś pasji, zainteresowań konkretnych też brak. No teraz mam co robić, ale na dziecku świat się nie kończy. Matką Polką to ja nie będę. Kocham moje dziecko zdrową miłością i dlatego chciałabym widzieć w tym wszystkim również siebie.
W październiku roczny macierzyński się kończy. Do pracy jakoś wrócić trzeba będzie. A może studia zacząć? :P no w każdym bądź razie coś wymyśle. chyba :D 
A może to za dużo dziecko, praca, studia? 
Mam 25 lat, za chwile kończę znaczy się. To znowu może za wcześnie na odnalezienie siebie, a może już za późno..

Miłego ;)

poniedziałek, 6 stycznia 2014

nieidealna w życiu

Na imię mam Karolina. Bloga założyłam w celach czysto rekreacyjnych, ewentualnie terapeutycznych. Na psychologa mnie nie stać, a życie nieidealne jak cholera. I ja nieidealna również. Za to córka doskonała. Za 3 dni aż 3 miesiące będzie miała (zleciało szybciusieńko). Lepszej wymarzyć sobie nie mogłam. W każdym bądź razie we dwie jesteśmy. Póki co tak zostanie. 

Nieidealna w życiu - w sumie można rzec że komplement. Ideałów jako takich nie ma, nie znam, nie widziałam. A dążyć do ideału też bez sensu.  Życie całkiem można przegrać. 

Tyle na wstępie.